-

ArGut : Dziś robimy rzeczy, których innym się nie chce. Po to aby jutro robić rzeczy, których inni nie potrafią.

Wakacyjna kostka Rubika, rzecz o tym kto i kiedy może być tym kim chce

Moje wakacje to nie jeden długi, kilkutygodniowy wyjazd a 3-4 mniejsze wyprawy w Polskę i bliską zagranicę, z panią ArGutową oczywiście. W tym roku wakacyjne wyjazdy miały się nam zacząć od długiego weekendu majowego wyprawą z dziećmi do LaLandi (starsze już niedługo wyjdą z domu, przynajmniej wciąż to anonsują a najmłodszy jest fanem LEGO) ale przyszła zaraza i namieszała. Zaliczki opłaciłem w listopadzie 2019, dobrze, że z tego dobrobytu nie poraziło mnie myślą bogactwa i nie opłaciłem całej kwoty a jedynie wymaganą rezerwacyjną. Zaraza tak plany pozmieniała, że na ten przykład Dania się zamknęła. Niemcy wprowadziły kwarantannę. Miłe panie z biura komunikacji z klientem oznajmili, że chętnie przeplanują pobyt. Tak zrobiliśmy co i tak w efekcie skończyło się rezygnacją z naszej wizyty. Celowo nie piszę naszą rezygnacją, my nie mieliśmy powodów, przepisy administracyjne zaś nie pozwalały nam odbyć naszej podróży w zaplanowany przez nas sposób.

Wyprawa w Polskę – Kurpie i Mierzeja Wiślana, zakończyły się sukcesem. Pojeździliśmy rowerami, zobaczyliśmy zmiany na placu budowy przekopu. Cieszyliśmy się słońcem, szerokimi plażami, gorącym piaskiem, bliskością przyrody oraz przelotnym deszczem co przy poruszaniu się rowerem bardzo pomagało.

Miłą sprawą w czasie wakacji, jest odcięcie się od strumienia medialnego jazgotu. Choć sami przyznacie, że KTOŚ SIĘ nie spisał albo KTOŚ SIĘ spisał i wymyślił nam wszystkim „festiwal demokracji” w postaci 2 częściowych wyborów prezydenckich. Telewizje były szczęśliwe, radia raportowały słupki i emocje. Politycy mogli się ustosunkować, wyborcy przekazać pieniądze, kandydaci poczuć się ważni. I to wszystko dla POLSKI. Dobrze, że w tym całym zgiełku każdy z nas miałem możliwość postawienia jedynie dwóch krzyżyków. Nie musiałem demonstrować, nie musiałem się drzeć, że COŚ TAM, COŚ TAM MA ZNACZENIE. Normalnie luz, wziąć dowód, sprawdzić na jakiej liście się jest i cyk, pyk, maseczka – głos oddany.

Nie, w jakich to ciekawych czasach żyjemy ! Prezydent Andrzej Duda dostaje 400 tysięcy więcej głosów a procentowe poparcie mu spada. Lubię ten rodzaj matematyki, statystyka aktywności. W takich wyborach europarlamentarnych 2014 wyborcy byli tak znudzeni, że ich głos nic nie znaczy, że różnym dziwnym siłom wydawało się, że mogą nabrać znaczenia i być jak to ładnie ujęłam w tytule „Tym Kim Chcą”. Rozważania znaczenia „kto i kiedy może być kim chce”. Uważam za bardzo niebezpieczne narzędzie, mocno promowane dla tzw. „młodzieży” wkładane jej do głowy w pewnym siłowym wręcz sensie. Przykłady lokalne:

Wybory prezydenckie 2020 – Czy są ważne ? Czy dla mnie są ważne ? Czy da się je unieważnić ? Można żyć z takimi myślami, tylko po co ? Przecież w drugiej turze nie ma przegranych. Jest pewne, że w 2025 roku pan Andrzej Duda zejdzie z urzędu. Jak pan Aleksander Kwaśniewski w 2005 roku. Mamy przecież demokracje. No i dodatkowo nikt wyborców Rafała Trzaskowskiego do niczego nie będzie zmuszał. Więc o co się rozchodzi. Pewnie o to, że nie będzie można czuć zwycięstwa i posiadać władzę, w sensie wspólnotowej przynależności. Tylko czy takie emocje są potrzebne ?

Medialne nakręcanie tematów a’la COŚ TAM COŚ TAM, MA ZNACZENIE, pisałem już o tym porównując hash tagi #LPBAD i tag #LGBT, wystartowało w amerykańskiej kampanii prezydenckiej. U „Wielkiego Szatana” jak zgrabnie ujął to kolega Marcin-K temat wystartował, w moim odczuciu, partia opozycyjna dla zaciemnienia nazywana DEMOKRATAMI, nie ma pomysłu na dobrą państwotwórczą kampanię i propagandę. Wiadomo również, że „indywidualizm” w USA-ju to religia strzeżona i wytrwale głoszona w sądach, więc żal nie skorzystać. Lokalnie media czują się zarobione, nie muszą wysyłać ekip w jakieś głusze gdzie lokalny entuzjasta promuje historie czy tradycje regionalne. Gadają wciąż o tym czy facet jest facetem, kobietą a może zwykłą „głupią babą” lub w ostateczności „jożinem z bażin” oraz czy wielokolorowa flaga na pomnikach wpływa na akceptacje grup identyfikujących się z tą flagą. W moim odczuciu na pewno nie wpływa na tolerancję tego typu zachowań przez siły porządkowe. Z prostego powodu, jeśli jednej stronie wydaje się, że jest tym kim chce a druga strona ma na bycie kim chce legitymację prawną to będzie się liczyć goła siła. I tak to wygląda lokalnie i jak i u sąsiadów, którzy sprzedali ideę światu. Moim zdaniem w tym gadaniu w mediach jest ogromna pułapka znaczeniowa, którą media mamią. Trik jest prosty i stary jak świat. Każdy z nas podejmuje decyzje z własnej woli lub pod przymusem. Własna wola to raczej decyzje osobiste, przymus to wymagania wspólnoty i jakaś tam opresja państwa. Nie liczę więc, że policjant z prewencji grzecznie zapyta mnie czy abym był łaskaw przesunąć się i udrożnić tę czy tamtą drogę, którą mógłbym pragnąć zablokować jak by mnie jakieś maniactwo bycia kim tam chciałbym właśnie być. Policjant z prewencji wykona kilka trkiów nauczonych w czasie szkolenia i usunie mnie, a jak będę stawiał czynny opór to on wykona czynności. TAKIE ŻYCIE, tylko nie wszyscy to wiedzą, bo chcą być kimś innym niż im się wydaje, że są.

Tu znów wrócę do wakacji. Udało nam się zsynchronizować z węgierskimi znajomymi i udaliśmy się do nich na weekend. Węgry nam leżą. Bliżej niż nad morze, bliżej niż do Chorwacji czy nad Adriatyk, a ciepło, fajne wina, fajne arbuzy i sporo ciepłych źródeł. Droga prowadziła przez Słowację, dawniej górne Węgry. Wybraliśmy lokalne drogi aby zobaczyć coś więcej niż asfalt na autostradzie.

Plan był napięty, nic nie robienie to dość poważna sprawa. Mnie interesowało by choć trochę pojeździć rowerem i porozmawiać o państwotwórczej polityce. Pan Viktor Orban wygrał wybory w 2018 roku i tworzy rząd czwarty raz. Nasi gospodarze jakoś nie garneli się do tej rozmowy. Ale się udało, słońce zaszło, dzieci zajęły się oglądaniem znanego filmu po węgiersku z napisami, była chwila luzu. Zacząłem od pochwalenia facebookowego profilu pana Viktora Orbana, za sączenie dość fajnej propaństwowej propagandy. Powiedziałem, że sposób prezentacji działań rządu jest cool i, że to co da się zobaczyć w interakcjach międzyludzkich wygląda spójnie. Polecam profile ministra spraw zagranicznych Węgier oraz rządu Węgierskiego. W mojej opinii materiały tam zawarte to dla pana Guya Verhofstadta nic innego tylko „mowa nienawiści”. Może was zainteresować w jakim sensie jest to mowa nienawiści, a no w takim w jakim nasi węgierscy przyjaciele opowiedzieli jak odbierają 4 już rządy pana Viktora Orbana. Usłyszeliśmy od nich, że w wywiadzie dla „lewicowej” gazety na pytanie dlaczego rządzi tak zdecydowanie odpowiedział, że przecież on kieruje pracami rządu i to on odpowiada, więc nie będzie pytał się kierownicy czy skręcać, gazu czy przyśpieszać a hamulca czy hamować. On będzie odpowiadał za całokształt. Jak przyjdą zaś wybory to mogą go co najwyżej wyprosić z pojazdu. I to miało moc, moc uśmiechu, moc zakończenia tych moich politycznych nalegań. Przekierowaliśmy zainteresowania na nic nie robienie. Pamiętajcie drodzy nawigatorzy nic nie robienie to bardzo, bardzo poważna sprawa. Potrafiąca dać dużego kopa do działania.

A jaka tu puenta ? A no taka, że mali powinni wpływać na dużych. Dużym się zdecydowanie za często zdaje, że małemu wystarczy lizak. Nie mam pewności czy wszyscy wymienieni i nie wymienieni przeze mnie politycy to wiedzą. No i trochę wakacji jeszcze zostało, nic tylko zabierać się za nic nie robienie. W Polsce tyle fajnych miejsc i miast do zobaczenia.



tagi: polska  węgry  demokracja  wakacje  wybory  eu  bycie tym kim się chce 

ArGut
28 sierpnia 2020 21:17
0     1255    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

zaloguj się by móc komentować