Im ktoś niejako nakazuje występy. To nie chęć bycia popularnym - tak sądzę - ich pcha do jutuberki. Oglądając ich odnoszę wrażenie, że to chęć uwierzytelnienia środowiska, całego środowiska naukowego. Coś w styly "popatrzcie, jacy jesteśmy fajni". To samo w sobie nie jest złe. Więc nie iceniam tego negatywnie. Złe jest wtedt, gdy potrm na tej fali "fajności" zaczyna się lansować RZEKOMO naukowe i JUŻ UDOWODNIONE tezy, które służą do...no właśnie, do czego? Najłatwiej powiedzieć, że do robienia ludzi w balona. Inni powiedzą, że do wyciągania kasy na niepotrzebne badania, bo interes musi się kręcić. A skoro ludzie nie garną się do nauk ścisłych, bie gsrną się do książek, to trzeba stworzyć jakieś wrażenie zainteresowania i bycia potrzebnym, a nawet bycia influenserem. To bycie influenserem wydaje mnie się nawet najważniejsze, bo osoba-influenser ma większą siłę i zdolność wyciągania kasy z budżetu. Zawsze bowiem miże zaproponować urzędnikom atrajcyjną transakcję wiązaną. I chyba o to chodzi w tej całej jutuberce. Konkurencja jest silna, bo trzeba konkurować nie ze swoimi kolegami po fachu, ale z innymi "branżami", które coraz nachalniej prezentują się jako też naukowe. I nieważne, że to branże rozrywkowe. Naukq bowiem ma być rozrywką taką samą, jak np. zawody w połykaniu bananów.

.

Popularyzowanie nauk ścisłych wymaga różnych narzędzi w celu wzbudzania zainteresowania. Problematyka jest frapującą. Ale trzeba wiedzieć czym się różni neutron od neutrina. I jaka jest ich rola w danym modelu fizycznym.

Swietnie o badaniach mowi Dan Shechtman (Nobel 2011):

https://www.youtube.com/watch?v=H9DC7g4-nuQ

Bylem na jego wykladzie w Krynicy Zdroju w 2015.
Rewelacja. On szanuje sluchaczy.

> On szanuje sluchaczy.

Moim zdaniem TO JEST wniosek nieuprawniony że jeden szanuje a drugi nie. To jest sznyt i self-made-presents.

Kolega znajdzie pana Dragana jako konferansjera ... jest równie grzeczny i ułożony jak pan ... Dan Shechtman.

> To jest sznyt

"dziary, sznyty, tatuaze"... ;)

Ale tak czy owak powodują, że ludzie oglądający taką jutuberkę nie kupiją książek. Bo "wszystko wiedzą" z YT i mogą się pochwalić wiedzą zasłyszaną z neta. A książka to wysilek pod każdym względem, no i trzeba za każdą zapłacić. Jutuberka nie rozwija więc ciekawości zdrowej, samodzielnego poszukiwania. Ona generuje kolportaż treści okrojonych, a raczej skrojonych dla masowego odbiorcy.

To chyba u KOLEGI !!!

To co kolega napisał to dla mnie hitlerowskie myślenie. Nie ma co kupować książęk najlepiej je spalić a treści istotne kolportować z ucha do ucha.

Dziś na YT za ten rodzaj komunikacji odpowiadają PASJONACI HISTORII mówiący jak jest, tacy życiowi. Nawet ludzie opowiadający o filmach czy serialach nie jadą aż z taką PATOLOGIĄ.

O profesora  Dudka "otarłem" się przy okazji pracy przy filmie Non Possumus /chyba przy tym/ Środowisko "pampersów". Młody zdolny sympatyczny. Minęło wiele lat wybrał szmal i karierę. Kariera była łatwa bo kto jak nie komuchy wyznają zasadę , "że większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” /przepraszam jakby ktoś poczułby się  urażony/

Do ZSMP wstąpił w 1982. To wiele wyjaśnia /za wiki/ to że wystąpił po 2 latach nic nie zmienia. W PRL istniał tzw "etatowy bezpartyjny"

Mysle, ze uwaga  o ksiazkach OD to jawna szydera :)

Ktos kiedys rzucil uwage na pytanie czy moglby szybko strescic to co napisal w ksiazce: Gdybym mogl to podsumowac w kilku zdaniach to nie pisalbym ksiazki na kilkaset stron.
Jakos tak to lecialo, nie pamietam kto i gdzie to powiedzial.

> Rozwiązywania układów równań nie da się nauczyć z YT.

Ale powiem tak, internet potrafi mnie zaskoczyc.
Prosze rzucic okiem na animacja jak dziala splot:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Splot_(analiza_matematyczna)

Gdybym je widzial w czasie studiow to szybciej bym "zaskoczyl" z tym pojeciem
(a w chemii ma wielkie znaczenie).

Ale OK, Krysickiego i Wlodarskiego i tak trzeba przeryc :)

> To kolega może wyglądać jak doktor Łukasz ...

Zostawiam 1mm :)
Przez ostatnie 30 lat zaoszczedzilem mnostwo kasy na fryzjerach :D

> A jak u kolegi z tym atrybutem ...

A jestem pilnowany aby nic za bardzo nie wyroslo :)

Przecież pusałem o ksiażkach historycznych. Książki z nauk ścisłych mają się dobrze. Wiem o tym. Sam kupiłem kilka u Coryllusa. Poza tym oferta jest skierowana do tych, którzy tym się interesują, np. do młodych lub przyszłych informatyków.

Znajdę, bo gdzieś się schowało jak pan Michał A. Piegzik wylicza ile może zarobić na książce wydanej mu w wydawnictwie ... no i wychodzi mu, że "na waciki", tym co pozwala mu żyć to ETAT. 

Pieniądze z książek to na hobby ... naukowe hobby.  

Dziesięć lat później studiowalem u prof. Życzkowskiego, zawsze Pani profesorowa zapraszała na spotkanie w domu profesorstwa przed wakacjami, każdy mógł opowiedziec co zamierza, etc. Atmosfera życzliwa ale wymagająca. No cóż było nas pięciu na roku. Pierwszy IBM PC który zwiózł prof.Orkisz /wtedy docent/ jako studenci mieliśmy udostępniany u niego w domu aby się uczyć i pisać programy.

> Nie wiem czy profesorom zależy na sprzedaży swoich książek.

No to znalezione! 

Ile NAUKOWIEC można zarobić na książce, w którą się włoży 2 lata pracy badawczej wyliczenia wg. pana  Michała A. Piegzika.